Nie dotacje tylko "wsparcie poza dotacyjne" czyli prawie 4 mld euro trafi do "kolesiowych" firm pośredniczących, doradczych itp. Ci pośrednicy nic nie produkują, nie projektują, nic nie wymyślają nowego. Kasa za nic. Te 4 mld przekazane bezpośrednio małym firmom mogłyby ożywić gospodarkę, ale tu chodzi tylko o to żeby swojacy zarobili. Wszystkie dotacje w Polsce to kasa dla kolesiów z tworzonych na kolanie firm szkolących o niczym. Często operuje się tam górnolotnymi terminami "lidera" i "menagera", aby profesjonalnie to brzmiało. Ogromna część z pieniędzy unijnych idzie na wynagrodzenie tych szkoleniowców, gdzie często płaci się im po 2-3 tys. zł za godzinę gadania o niczym. A w zasadzie oni sami sobie to wypłacają, bo są założycielami tych śmiesznych firm szkoleniowych. Kiedyś pamiętam chciałem starać się o dotację na 50 tys. na założenie firmy. Wówczas się okazało, że najpierw obowiązkowe jest szkolenie na które trzeba było jeździć ponad 200 km do jakieś dziury choć mieszkam w Warszawie i można było to prościej zorganizować. Potem się okazało, że szkolenie robi prywatna firma wybrana przez PARP w niejasnych okolicznościach. Potem się okazało, że szkolenie robią dla 48 osób, a dotacje dostanie finalnie tylko 18. Spytałem o kryteria uzyskania dotacji po szkoleniu. Usłyszałem, że będzie o tym decydować komisja tej prywatnej firmy organizującej szkolenie. Na szczęście "życzliwa" osoba powiedziała mi wiedząc, że musiałbym dojeżdżać 200 km, że jeszcze przed szkoleniem wszystkie premiowane dotacją miejsca są obsadzone przez kolesiów kierownictwa tej prywatnej firmy. Tyle mam do powiedzenia na temat dotacji w Polsce.